futura-75

5 powodów, dla których warto zainteresować się konopiami

Spis treści:

Wizerunek legendarnego chińskiego cesarza Shén Nónga

Siema! Dzisiaj opiszę w kilku punktach, dlaczego, według mnie, warto zwrócić uwagę na konopie — rośliny towarzyszące ludzkości już od “dobrych paru lat”.

Być może, osoby interesujące się tematem trochę bardziej nie znajdą tu nic odkrywczego — natomiast dla sceptyków i osób dopiero zaczynających zagłębiać się w tematy konopne może być to zachęta dla dalszego studiowania tego jakże fascynującego gatunku.

Na początek wrzucam bardzo okrojony ogólny zarys styczności człowieka z konopiami (to temat rzeka, któremu zostanie poświęcony osobny wpis).

Ekhem, no to tak. Konopie to rośliny towarzyszące nam od bardzo dawna. Pierwsze przesłanki o ich świadomym użyciu pochodzą sprzed prawie 10700 lat. Miejscem, z którego najprawdopodobniej wywodzą się nasi zieloni koleżkowcy, jest Azja, a dokładniej jej centralna lub południowo-wschodnia część.

W tamtym okresie planty były cennym surowcem, z którego wytwarzano głównie liny i sieci, a z ich nasion pozyskiwano olej.

Przechodząc do kwestii użytku medycznego konopi, wspomnę o jednym z pierwszych winowajców, którzy mieli czelność rozpowszechnić ich użycie w innych celach niż przetwarzanie włókien. Miał być nim mityczny cesarz chiński Shén Nóng, w tłumaczeniu na nasze: „Boski Rolnik” (przyznaj, że to kozacka ksywa dla wybitnego w swoim fachu growera).

Według podań stworzył on dzieło, które opisuje właściwości 365 roślin. Co ciekawe, zostały w nim zawarte konopie, które zostały przydzielone do najwyższej z 3 grup, na które została podzielona księga, zostając tym samym „rośliną szlachetną” (pełna zgoda).

Można tak jeszcze długo, jednak rzadko kto wchodzi aż tak głęboko w historię tych roślin, choć jest to niewątpliwe temat ciekawy. Dla zwyczajnego obywatela najstarszą datą kojarzącą się z trawą będzie zapewne końcówka lat 60. w Stanach Zjednoczonych i formujące się tam ruchy hipisowskie.

Starsi mieszkańcy wsi pamiętają też, że konopie były powszechną rośliną uprawną w okresie PRL-u także na naszym rodzimym podwórku… a raczej polu.

Następnie długo, długo nic, aż do lat 2010-teraz, kiedy to związek w nich występujący, czyli kannabidiol (CBD) szturmem podbija rankingi popularności, a jego brat THC… chyba od zawsze był tak samo popularny, zupełnie niezależnie od czasów i jego stopnia legalności, co potwierdzają stale rosnące statystyki konsumpcji marihuany na świecie.

No to ten, krótki wstęp mamy za sobą, przejdźmy zatem do pierwszego powodu, czyli stosunkowo niedawnego wybuchu popularności CBD.

Boom na CBD – zjawisko, którego nie da się nie zauważyć

Trend wzrostowy wyszukiwań hasła CBD w wyszukiwarce Google

Ruchy legalizacyjne w Stanach, zwiększona ilość badań na temat zastosowań medycznych marihuany oraz stosunkowo niedawne odkopanie tematu kannabidiolu (CBD) z „medycznej zamrażarki” wpłynęły na to, że jesteśmy w trakcie prawdziwego boomu na rośliny o charakterystycznych wiatrakowych liściach.

Szczególnie to ostatnie, czyli CBD, święci tryumfy w naszym kraju oraz za granicą. Przez ostatnie kilka lat pojawiło się całe spektrum produktów takich jak olejki, naturalne suplementy, susz roślinny, ciastka, czekolady czy nawet liquidy do epapierosów, żelki z kannabidiolem lub piwo z CBD.

Wspomnę tu od razu, że nie wszystkie te produkty są godne uwagi. Nagły wzrost popularności danego towaru zawsze tworzy grupę nieuczciwych przedsiębiorców sprzedających paździerz w cenie złota i to, co potencjalnie ma nam służyć leczniczo – w rzeczywistości po prostu nie działa.

Warto więc zdobyć podstawową wiedzę na ten temat, zanim postanowimy zrobić nasze pierwsze świadome konopne zakupy.

Wracając do „boomu”, nie sposób nie zauważyć, że jak grzyby po deszczu powstają sklepy internetowe, a nawet stacjonarne punkty oferujące tylko i wyłącznie produkty konopne. Wzrastającej popularności cannabis po prostu nie da się już nie zauważyć, w produkty konopne wkręciła się nawet moja mama, która na początku nie była do nich zbytnio przekonana (mało powiedziane).

Po latach propagandowej nieskutecznej walki i demonizowania tej rośliny wreszcie zaczęła brać górę logika i zdrowy rozsądek, a co za tym idzie, dostrzeżono (a raczej przypomniano sobie, bowiem badania nad tymi roślinami to nie tylko ostatnie 20 lat), że konopie mogą być doskonałym naturalnym suplementem i lekiem, który w dodatku jest niemal całkowicie bezpieczny dla ludzi i zwierząt.

Jeśli „konopny boom” w ostatnich latach Cię nie przekonuje to oczywiście dalej…

…możesz mieć wywalone w kannabinoidy – tylko że one w Ciebie nie mają

THC vs CBD

Dla jednych będzie to zaskoczenie i ciekawostka, dla ludzi, którzy mają podejście w stylu: „marihunaen? A komu to potrzebne?”, może to być prawdziwy cios w serce.

Każdy z nas ma w sobie coś takiego jak układ endokannabinoidowy i jego nazwa zupełnie nieprzypadkowo powinna się z czymś kojarzyć. Co? To ja tyle lat żyję i nie wiem, że coś takiego istnieje? A cóż to takiego dokładnie jest? Już mówię!

Jest to system składający się z 3 części:

• receptorów CB1 i CB2 (choć istnieją podejrzenia, że receptorów może być więcej)

• endokannabinoidów – najpopularniejszym z nich jest anandamid – został on odkryty jako pierwszy endokannabinoid

• enzymów syntezujących i rozkładających endokannabinoidy i kannabinoidy

Skomplikowane? Być może, więc postaram się szybciutko i bardzo skrótowo nakreślić co, jak i dlaczego.

Receptory CB1 są umieszczone głównie w komórkach nerwowych mózgu (największa koncentracja), ale nie tylko, bo są także rozmieszczone po całym ciele, a receptory CB2 w możemy znaleźć przede wszystkim w komórkach układu odpornościowego.

Z kolei endokannabinoidy to związki produkowane przez nasz organizm, które oddziałują na receptory wymienione powyżej. Jaki jest tego efekt? Ano taki, że ten proces wywołuje w naszym organizmie pożądane reakcje – czyli układ ten w głównej mierze odpowiada za to, że nasz organizm po prostu działa tak jak trzeba i utrzymuje go w ryzach, kiedy ten ma ochotę walnąć spontanicznego fikołka i przestać działać jak należy.

W telegraficznym skrócie – układ jest kluczowym czynnikiem w utrzymaniu stanu homeostazy, czyli stanu pożądanej równowagi naszego ciała i umysłu.

Układ endokannabinoidowy odpowiada między innymi za regulację gospodarki energetycznej, hormonalnej, a także nasz metabolizm, nastrój, pamięć, sprawne działanie układu odpornościowego i wiele innych… Nieźle, co?

Lecz czy tylko endokannabinoidy produkowane przez nasz organizm są w stanie oddziaływać na ten układ? Nie! Są to także fitokannabinoidy, czyli ich odpowiedniki, znajdujące się właśnie w roślinach konopi, czyli CBD i THC.

Badania jasno wskazują, że te 2 związki (pozostałe są jeszcze zbyt słabo przebadane, chociaż coraz częściej ostatnio wypływa temat CBG, czyli kannabigerolu) mogą wspomagać kannabinoidy produkowane naturalnie przez nasz organizm, pełnić funkcję ich modulatora oraz po prostu dostarczać ich z zewnątrz, kiedy nasz wewnętrzny układ nie do końca wyrabia się z ich produkcją.

Jeśli chcesz dowiedzieć się o układzie endokannabinoidowym bardziej szczegółowo, polecam zapoznać się ze świetnym stonerchefowym artykułem na ten temat, w którym wyłożono sprawę w języku zrozumiałym dla zwykłego ziemianina.

Naturalne remedium na (za) szybkie czasy

Kortyzol — jeden z hormonów stresu

Dedlajny, asapy i tym podobne? Brrrr.

U mnie takie terminy wywołują gęsią skórkę i uczucie niepokoju. I coś mi się wydaje, że nie jestem wyjątkiem w tej kwestii.

Uważam, że żyjemy w dość stresogennych czasach, a przyczyną takiego stanu rzeczy jest głównie pośpiech i ślepy pęd za złotymi klapkami kuboty i mądrze brzmiącym po angielsku stanowiskiem.

Nie mówię oczywiście, że zawsze jest to coś złego, wszak samorozwój to fajna rzecz, aczkolwiek często przybiera on patologiczne formy. Często tak pędzimy za pieniądzem i coraz wyższymi szczeblami kariery, że zupełnie zapominamy o tym, żeby zadbać o siebie, a szczególnie o dobrą kondycję naszego umysłu i ciała.

Czy tu wkraczają konopie całe na biało i rozwiązują wszystkie nasze problemy? I tak, i nie.

W przypadku gdy czujemy, że psychicznie jest słabo, zawsze w pierwszej kolejności warto zwrócić się terapeuty.

Nie jest natomiast tajemnicą, że związki zawarte w konopiach mają działanie antystresowe i przeciwlękowe. Już na początku lat 90. brazylijscy naukowcy przeprowadzili test na 11 ochotnikach, z którego wynikało, że po podaniu CBD poziom kortyzolu, czyli jednego z hormonów stresu, znacząco się obniża.

Potwierdzono to również w kilku innych badaniach polegających na symulacji wystąpień publicznych, kiedy to ludzi podzielono na 3 grupy. Jednej z nich podawano CBD, drugiej placebo, a trzecia stanowiła grupę referencyjną (osoby uznawane za zdrowe, dobrze radzące sobie ze stresem), której nie podano niczego.

Wyniki były jednoznaczne – osobom, którym podano CBD półtorej godziny przed testem, poszło równie dobrze, co grupie zdrowej – ich poziom samooceny stresu i parametrów organizmu był zbliżony. Nie można tego powiedzieć o grupie przyjmującej placebo, której wyniki były znacznie gorsze.

Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że olej CBD świetnie działa w momentach spadków nastroju, pozwala także wyciszyć gonitwę myśli, co przekłada się na lepszy sen.

Czy jest to cudowne panaceum? Na pewno nie, ale ilość badań i relacje pacjentów stawiają sprawę jasno – kannabidiol może realnie polepszyć komfort życia osób żyjących w stresie i zmagających się ze stanami lękowymi czy też depresją.

Nie musisz być palaczem, aby korzystać z ich dobroci

Konopie w obecnych czasach to nie tylko susz przeznaczony do palenia

Co niektórym konopie pewnie dalej kojarzą się tylko i wyłącznie ze smażeniem tłustych lontów. Otóż te czasy są już bardzo odległe. Jak już pisałem wcześniej, konopie to już nie tylko susz, ale całe spektrum produktów od olejków, przez mączki konopne, herbatki, kosmetyki, maści aż po żelki i inne wynalazki.

Pomimo tego, że sam lubię czasem skonsumować konopie w bletce, to nie będę ukrywał, że nie jest to najzdrowsza forma dostarczania kannabinoidów organizmowi. Powoduje ona z resztą sporo strat w pożądanych przez organizm związkach w wyniku spalania, zamiast podgrzewania materiału.

Zdrowszą alternatywą o zbliżonym profilu będzie oczywiście waporyzacja, która ma lepszą biodostępność od palenia (nasz organizm może przytulić więcej dobroci pochodzących z konopek) no i para, którą inhalujemy z waporyzatora, jest nieporównywalnie mniej drażniąca dla dróg oddechowych od zwykłego dymu z jointa.

Dla osób kategorycznie sprzeciwiających się podawaniu substancji drogą wziewną najprostszą alternatywą będzie oczywiście podanie doustne lub podjęzykowe. Zaletą tego rozwiązania jest możliwość dość precyzyjnego dawkowania.

Jego wadą, aczkolwiek nie jakąś superistotną, jest zwiększony czas oczekiwania na efekty w porównaniu np. do waporyzacji (za to czas działania, gdy związki konopi już zaczną działać, jest znacznie dłuższy).

Zdecydowanie najmniej popularną metodą przyswajania konopi jest metoda przezskórna – czyli wszelkie rodzaje maści i past. Warto się nią także zainteresować, gdyż w porównaniu do pozostałych metod ma ciekawe zalety – zapobiega skokowym wzrostom poziomów kannabinoidów w organizmie i pozwala równomiernie uwalniać substancje przez dłuższy czas oraz przede wszystkim działa punktowo.

Suplement, który możesz wyhodować sobie sam!

Futura 75 – odmiana, którą posadziłem w swoim ogródku

Ale jakżesz to? To ja mogie se posadzić dżojty w ogródku? No, niestety, nie możesz (jeszcze). Hodowanie plantów bez ograniczenia ilości THC w dalszym ciągu jest w naszym kraju nielegalne.

Co jednak gdy chcesz korzystać z dobroczynnego działania CBD, a nie chcesz wydawać kasy na produkty ze sklepów?

Wyhoduj sobie roślinki we własnym ogródku! Nie każdy o tym wie, ale uprawa konopi o parametrach nieprzekraczających 0.2% THC w suchej masie rośliny jest w naszym kraju legalna nie tylko dla rolników, ale też zwyczajnych obywateli miast i wsi.

Jednak czy możemy to zrobić, po prostu kupując nasiona i siejąc je w donicach, w szklarni czy w ogródku pod gołym niebem? Niestety, powinno tak być, a nie jest. Trzeba mieć na to pozwolenie uzyskane w odpowiednim dla Twojego miejsca zamieszkania urzędzie gminy.

W większości wypadków proces uzyskania kwitów na siew wystąpi bez żadnych problemów, chyba że mieszkasz w jednej z gmin ujętych w TYM ARTYKULE.

Natomiast, jeśli nie jesteś na czarnej liście wstydu, to postępuj zgodnie z TĄ INSTRUKCJĄ i ciesz się na jesień własnymi kwiatostanami roślin z CBD na poziomie ~2-5% CBD!

Na koniec chciałbym zapytać, jakie jest Twoje doświadczenie z konopiami. Czy jest to długoletni, doświadczony związek? A może dopiero zaczynasz zgłębiać swoją wiedzę na temat konopek? Chętnie dowiem się, jak to jest u Ciebie.

Podziel się komentarzem… i do następnego, elo!

Sprawdź także pozostałe wpisy:

5__rzeczy_poradnik
purplekush.pl © 1995

Strona korzysta z ciach. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Jeśli lubisz biurokracyjne pierdoły, zapoznaj się z naszą polityką prywatności